Na początku miał to być post w rodzaju tych "Typowa Ja". Ale nie wyszło. Poszłam w poważniejszym kierunku, a one z reguły powinny być zabawne. Jako, że długo mnie tutaj nie było i jak każdy przez tak spory okres czasu- zmieniłam się. Wróciłam dlatego, że... *UWAGA będzie głębokie wyznanie*... dostałam laptopa i wreszcie mogę pisać posty. Postanowiłam zacząć od początku. Potraktujmy poprzednie wpisy jak moje wcześniejsze życie, bo tak jak wcześniej już wspomniałam- każdy się zmienia. Nie wstydzę się tego co było kiedyś, ale chcę ruszyć na przód. Najchętniej zmieniłabym adres bloga, ale nie chcę stracić tych czytelników, którzy mimo wszystko zostali (macie jakieś rady?). Ale nie przedłużając, zapraszam do przeczytania pierwszego, nowego posta :)
W ostatnim czasie odkrywałam wegetariańskie przysmaki. |
1. Wszystko jem widelcem.
Zacznijmy mimo wszystko od czegoś śmiesznego.
Nie żartuję. Nienawidzę jeść łyżką. Makarony, kasze, ryże, różne dania, fasolkę, nawet niektóre owoce, np. arbuza czy melona jem widelcem. Niekiedy widelcem jem też jogurty i banana (takiego nie obranego ze skóry, odcinam tylko ogonek i wydrążam zawartość ).